Pociąg do Torunia jechał niecałe trzy godziny. To szybciej niż podróż samochodem, w dodatku można się dowiedzieć od pana konduktora, że legitymacja uczniowska jest nieważna, bo nie podpisana 😉 Na szczęście mieliśmy długopis.
Po zameldowaniu się w Hostelu zgodnie z planem poszliśmy zjeść obiad. Lokalnym przysmakiem oprócz piernika jest… uwaga … pieczony pieróg z nadzieniem. Farsze są przeróżne od wątróbki przez tradycyjną kapustę z grzybami do nadzienia piernikowego. Można wybrać dowolny zestaw – delicious.
Po obiedzie wdrapaliśmy się na Wieżę Ratuszową, z której roztacza się widok na caaaaały Toruń. Widoki nie do opisania – to trzeba zobaczyć.
Po selfie na wieży wzięliśmy udział w grze miejskiej. Każdy zespół otrzymał mapę Torunia z oznaczonymi punktami oraz zadania do wykonania. Biegaliśmy po mieście w poszukiwaniu ukrytych znaków na fasadach kamienic, tajemnych napisów, skrawków historii Torunia ukrytych w zakamarkach murów obronnych miasta. Zwycięska drużyna przygotuje śniadanie 😉 Zgadnijcie kto wykonał wszystkie zadania?
Wieczorem (po krótkim leniuchowaniu w pokoju) poszliśmy na spacer po kładącym się do snu Toruniu. Mikołaj Kopernik wyglądał, jakby nie zamierzał pójść spać…